Czy podczas draftu dojdzie do zamiany pasami pomiędzy brandami?

wtorek, 6 kwietnia 2010

Wywiad z Ken'em Andersonem aka Mr.Kennedy

Dennis Karsanos:Jestem tu z Mr.’em Kennedy….

Mr.Kennedy:To wszystko,na co zasługuję?To wszystko na co zasługuję,huh?Tylko małe „Jes-tem-tu-taj-z-Mr.’em Kennedy”?

Dennis Karsanos:Hah!W porządku,hmm….

Mr.Kennedy:To nie jest zabawne.Czy ja się śmieję?

Dennis Karsanos:Nie…

Mr.Kennedy:Nie!

Dennis Karsanos:Nie śmiejesz się.

Mr.Kennedy:Spróbuj jeszcze raz.

Dennis Karsanos: (kuląc się) Uh,w porządku….

Mr.Kennedy:Zrób to lepiej.Mów głębszym głosem.

Dennis Karsanos:Ok.,spróbuję…(głęboki wdech) Dobra!Jestem tutaj z MISTER’EM Kennedy!Jedną z większych gwiazd SmackDowna. [tak jak mówiłem-wywiad nie jest najnowszy-dop. Mast]

Mr.Kennedy:NAJWIĘKSZĄ gwiazdą.

Dennis Karsanos:Tak…NAJWIĘKSZĄ gwiazdą SmackDowna.

Mr.Kennedy:Prawdopodobnie jedną z największych gwiazd tej galaktyki.

Dennis Karsanos:Teraz już wiem,że byłeś stróżem w zakładzie energetyki jądrowej zanim zostałeś wrestlerem.Jak doszedłeś do bycia NAJWIĘKSZĄ gwiazdą?

Mr.Kennedy:Cóż,wiesz,pracowałem tam…Miałem tę pracę zanim nawet zacząłem marzyć o karierze wrestlera.Minęły jakieś dwa lata zanim pokochałem ten biznes.Zacząłem trenować,miałem kilka walk,a potem musiałem odmawiać pojedynków w weekendy,bo wtedy pracowałem.To była naprawdę żałosna praca,ślepa uliczka.Przez dwanaście godzin siedziałem w boksie z gazem pieprzowym i pistoletem,modląc się by ktoś w końcu przeskoczył przez płot.Ale oczywiście nikt nie przeskoczył i pamiętam siedzenia tam niezliczoną ilość godzin i myślenie co hipotetycznie mógłbym robić w tym momencie,więc mogłem mieć czas na poświęcenie się wrstlingowi.Minęło trzy,może trzy i pół roku i w końcu powiedziałem „Jutro będzie mój ostatni dzień tutaj.”.Pracowałem jako osobisty trener w Minneapolis.Miałem wolne piątki,soboty i niedziele,więc mogłem występować częściej.I to właśnie doniosło mnie do tego miejsca,w którym teraz jestem….

Dennis Karsanos:Cóż- (Kennedy wchodzi mu w słowo)

Mr.Kennedy:…czyli do siedzenia na tym GŁUPIM krześle,obok tego GŁUPIEGO kolesia (Kennedy wskazuje na skulonego Dennisa)! (długa pauza) Następne pytanie!

Dennis Karsanos: Opowiedz mi o Steve’ie Austinie.

Mr.Kennedy:Steve Austin.Co chcesz wiedzieć?

Dennis Karsanos:Co o nim sądzisz?Bo to chyba jeden z twoich idoli…?

Mr.Kennedy:Taaa.Ja nie..cóż…On nie jest moim idolem,naprawdę nie mam idola.Nie jestem gościem,który byłby zachwycony kimś,ale ten człowiek był…Wrestling oglądałem jako dziecko.Po prostu kumpel mnie w to wciągnął.Pamiętam siedzenie u niego i to,jak widziałem Austina-słyszałem ten dźwięk tłuczonego szkła,potem on wjeżdżał na arenę w czarnym pic kupie z sześciopakiem piwa,z którego jedno miał w dłoni.Pokazywał środkowy palec przez szybę-„Zjeżdżaj stąd,do cholery!”-i tylko pamiętam swoje odczucia-„To jest super koleś!”.I odkąd zacząłem oglądać wrestling on przykuwał moją uwagę.I wiesz co?Zacząłem oglądać to po to,by zobaczyć co on znowy zrobi.Potem wciągnęła mnie cała reszta i zacząłem być ogromnym fanem wrestlingu.I pamiętam,że nazywałem jego wkroczenie na arenę spacerem ZS ( * ),jako ochroniarz miałem partole,i wiesz,dookoła były kamery,jakiś gościu siedział w stacji monitoringu i oglądał mój spacer ZS.

Dennis Karsanos:Muszę cię o to zapytać-co to znaczy ZS?

Mr.Kennedy:Ah,zły skur... (Kennedy zaczyna żywo gestykulować)

Dennis Karsanos:Tak myślałem. (śmiech) Możesz to spokojnie powiedzieć,bez obaw.

Mr.Kennedy:Oh,dobrze.Zły skurwysyn.

Dennis Karsanos:Super.

Mr.Kennedy:Mogę mówić „zły skurwysyn” tutaj,na wizji?

Dennis Karsanos:Jasne,kiedy tylko chcesz.

Mr.Kennedy:Muszę tu przejść.Podoba mi się to miejsce.

Dennis Karsanos:Naprawdę?

Mr.Kennedy:Nieeee….Ale podoba mi się,że mogę przeklinać na wizji.Ale to tak swoją drogą…Nie przerywaj mi!

Dennis Karsanos: (aż podskakuje na krześle) Dobrze…

Mr.Kennedy:Jestem w samym środku opowieści!

Dennis Karsanos:Ok…

Mr. Kennedy:Steve Austin jest tym gościem,który wciągnął mnie w ten biznes.Nie powiedziałbym,że jest moim wzorcem,ale na pewno jest…Wiesz,mam mnóstwo kaset,godziny walk Steve’a Austina i obejrzałem wszystkie te kasety,on musiał być pracoholikiem.Cały czas był w ruchu,latach,przemieszczał się,zabawiał ludzi i to jest największa gwiazda jaką kiedykolwiek widziałem.I kiedyś chcę dorównać tym standardom.Zamierzam przewyższyć Stone’a Colda.Oh hell yeah!!

Dennis Karsanos:Moje zdolności jako announcera wymagają szlifu…

Mr.Kennedy:Tak sądzisz?

Dennis Karsanos: (śmiech)

Mr.Kennedy:To było pytanie?Bo wiesz,nie ma nic gorszego niż głupie pytanie.

Dennis Karsanos:Dopiero… (Kennedy się wcina)

Mr.Kennedy:Dopiero co zadałeś głupie pytanie!

Dennis Karsanos: (mamrocze) Przepraszam, Mr.Kennedy.Zacznę od początku.Moje zdolności jako announcera wymagają szlifu.Jak poradziłeś sobie z zapowiadaniem samego siebie?

Mr.Kennedy:Zapowiadałem mecze koszykówki kiedy byłem w szkole średniej.I to było dosyć zabawne.Generalnie uczęszczałem do klasy o profilu „mass media”.Musieliśmy wypromować fikcyjny produkt za pomocą dowolnych środków.Ja użyłem radia i pamiętam,że nauczyciel powiedział,że mam naprawdę dobry,radiowy głos i zapowiedział,że poprosi mojego wychowawcę y zezwolił mi na zapowiadanie meczów.Ktoś wtedy powiedział:”Hej,powinieneś wymawiać nazwiska dwukrotnie.”.I to było naprawdę zabawne,coś jak „A teraz wchodzący na boisko Jose Luis Garcia!...Garcia!”.Każdy myślał:”Oh,to świetne,naprawdę śmieszne.” I pamiętam,że byłem w OVW,Paul Heyman pisał falę i jednej nocy powiedział:”Chcę,byś tam wyszedł i zapowiedział sam siebie.”.Wtedy po prostu pomyślałem,że to zrobię i zrobiłem to.Potem,gdy wróciłem do szatni wszyscy byli w szoku:”Ej,to było świetne,powiedziałeś twoje nazwisko dwa razy”.Pracowałem sześć i pół roku,by dostać się do WWE i tyle samo zajęło mi uczynienie swojego nawyku rozpoznawalnym.wiesz,robiłem cały czas to samo,moje umiejętności stały na podobnym poziomie co teraz,ale generalnie pomogło mi kilka rzeczy-dzieło przypadku,Paul Heyman i bycie w przeszłości announcerem koszykówki.NASTĘPNE PYTANIE!!

Dennis Karsanos: (podskoczył na metr) Czy Mr.Kennedy,którego widzimy na ekranie to ta sama osoba,jaką jesteś poza pracą?

Mr.Kennedy:Hmm…Muszę przyznać,że nie zawsze.Uważam,że jestem normalnym facetem.Lubie robić normalne rzeczy.Ale myślę,że zawsze kiedy muszę być nieznośny,kiedy muszę się kłócić przełączam się na tryb „Mr.Kennedy”.I pamiętam,że to było zabawne,zaczynałem w federacjach niezależnych i rozmyślałem nad rzeczami w stylu „Kim ja jestem?”.Pamiętam,że kiedyś zerwałem z jakąś dziewczyną,a mój kumpel zaczął do niej wydzwaniac,pocieszać itd. Wtedy zadzwoniłem do niego i trułem mu przez pół godziny.Strasznie się podjadałem tym telefonem,a inni tylko się śmieli.Poza tym wychodzę tam i mówię wszystko,co chcę powiedzieć ja,co chce powiedzieć ten głupkowaty kamerzysta,czy ta paniusia z mikrofonem.Oni chcą,a ja to robię.I mówię to.I żyję tym.Taaa…Zazdrościcie mi.NASTĘPNE PYTANIE!!

Dennis Karsanos:Pokonałeś siedmiu World Champ’ów…

Mr.Kennedy:Zgadza się.

Dennis Karsanos:Z którego zwycięstwa jesteś najbardziej dumny?Czy któreś wyjątkowo zapadło ci w pamięci?

Mr.Kennedy:Cóż,wiesz,wszystkie z nich.naprawdę wszystkie.I nie można lekceważyć żadnego z nich.Patrzysz na Rey’a Mysterio.Patrzysz na King Booker’’a.Batistę.Undertaker’a.Kane’a.Chris’a Benoita.I kogoś pominąłem,kogo?Widzisz,pokonałem tak wielu,że powoli zapominam.To są ludzie,którzy wiele mnie nauczyli, i których byłem w stanie pokonać.Muszę im podziękować…Podziękować za nauczenie mnie jak skopać im dupy.

Dennis Karsanos: (chichot)

Mr.Kennedy:Myślisz,że to zabawne?

Dennis Karsanos:Nie,nie,myślę,że to wspaniałe.

Mr.Kennedy:To dlaczego się śmiejesz?

Dennis Karsanos:Powiedziałeś-„skopać im tyłki” i pomyślałem,że to świetne zdanie.Spodobał mi się sposób,w jaki to powiedziałeś.To komplement.

Mr.Kennedy: (długa pauza)

Dennis Karsanos:Nie zdobyłeś jeszcze WHC…

Mr.Kennedy: (ze wściekłym spojrzeniem) Co ty powiedziałeś?

Dennis Karsanos:Że nie zdobyłeś WHC…

Mr.Kennedy:Ja ich zniszczyłem w ringu!Nie widziałeś walki,w której spinowałem Batistę!Spinowałem go!


*- w oryginale "BMF",czyli Bad Motherfucker,musiałem trochę zmodyfikować,by dobrze przetłumaczyć to na polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz